Z wielką nieśmiałością i z prośbą o łagodny wymiar kary ;) przedstawiam Wam
naszą łazienkę. Mieszkanie kupiliśmy do remontu. Nie powiem, żeby jego głównym
atutem była plątanina rur i grobowiec rodzinny*... Bo oczywiście nie była. Nie
uciekłam jednak z krzykiem, bo mieszkanie miało jakiś tam potencjał.
Przedstawiam zdjęcia sprzed remontu. Łazienka była wykafelkowana lekko
maziajowatymi czarnymi, świecącymi jak nie powiem co kafelkami. Postanowiliśmy:
- skuć wszystko
- zamurować wejście do osobnej ubikacji (drzwi od łazienki i ubikacji
wspaniałe nawzajem na siebie zachodziły)
- wybić przejście z wc do łazienki i zrobić w nim kabinę prysznicową
Założenia nowej łazienki:
- minimum płytek, tylko tam, gdzie potrzebne
- nasycone, dość ciemne kolory - po początkowym okresie fascynacji czekoladą
stanęło na zieleni
Budżet - hmm... ograniczony. ;)
* Nie wspominając o klatce Faradaya zrobionej z boazerii w przedpokoju i kuchni...
--
Tu powinna być sygnaturka! Kto mi skradł sygnaturkę??
naszą łazienkę. Mieszkanie kupiliśmy do remontu. Nie powiem, żeby jego głównym
atutem była plątanina rur i grobowiec rodzinny*... Bo oczywiście nie była. Nie
uciekłam jednak z krzykiem, bo mieszkanie miało jakiś tam potencjał.
Przedstawiam zdjęcia sprzed remontu. Łazienka była wykafelkowana lekko
maziajowatymi czarnymi, świecącymi jak nie powiem co kafelkami. Postanowiliśmy:
- skuć wszystko
- zamurować wejście do osobnej ubikacji (drzwi od łazienki i ubikacji
wspaniałe nawzajem na siebie zachodziły)
- wybić przejście z wc do łazienki i zrobić w nim kabinę prysznicową
Założenia nowej łazienki:
- minimum płytek, tylko tam, gdzie potrzebne
- nasycone, dość ciemne kolory - po początkowym okresie fascynacji czekoladą
stanęło na zieleni
Budżet - hmm... ograniczony. ;)
* Nie wspominając o klatce Faradaya zrobionej z boazerii w przedpokoju i kuchni...
--
Tu powinna być sygnaturka! Kto mi skradł sygnaturkę??