6-go kwietnia między 19.00 a 20.00 był dramatycznie zimny i wietrzny wieczór. Sam
spacer a tym bardziej pstrykanie wydawało się czynnością heroiczną. A trening na na
smoczej łodzi ? To było chyba poza skalą odporności. Pełen podziw dla wioślarzy.
spacer a tym bardziej pstrykanie wydawało się czynnością heroiczną. A trening na na
smoczej łodzi ? To było chyba poza skalą odporności. Pełen podziw dla wioślarzy.