Wystawa sciagnela mnostwo ludzi, w dodatku to byla niedziela [26 kwietnia], ale mall jest
ogromny i nie czulo sie tlumow. Lazenie i ogladanie sklepow i wpadanie do licznych
restauracji to narodowa rozrywka w ktorej ja jakos nie moge zasmakowac, ale cos w tym
musi byc, skoro neci az tyle ludzi.
Zreszta targi i jarmarki wiejskie od zawsze stanowily magnes dla publiki. Wiele sie pod tym
wzgledem nie zmienilo choc zamiast oszczypka i pompki do rowera dzis mozna kupic brylanty
od Cartiera czy zegarek Apple'a.
Ale karuzela jaka byla, taka jest. I baloniki na druciku, tyz;))