ja mieszkam za miastem i drozdy są naszymi stałymi sąsiadami. Zabawnie wygląda
ich polowanie na dżdżownice. Gdy tylko uruchamiamy podlewanie trawnika zaraz się
znajduje chętny do łapania dżdżownic wychodzących z gleby. Najpierw
przechylając głowę wsłuchuje się żeby zlokalizowac ofiarę po czym bezblędnie ( i
bezlitośnie) łapie ją za "głowę" i wyciąga opierającego się robala.
W porze karmienia małych ofiara nie jest zjadana na miejscu tylko przesuwana
wgłąb dzioba i zwisa po oby jego stronach. Potem polowanie trwa nadal. Po pewnym
czasie gdy z dzioba zwisa kilka dżdżownic myśliwy leci do gniazda, by obdzielić
nimi swoje małe.
A śpiew drozda jest rzeczywiście wspaniały. Zawsze pod wieczór drozd znajduje
sobie najwyższy punk w okolicy, chwiejący się czubek drzewa i stamtąd nadaje na
całą okolicę. Czasami próbuję mu odgwizdywać i zdarza się, że ptak podchwytuje
ten dziwny dialog.
Niestety po odchowaniu młodych ptaki kończą popisy i do przyszłego roku nie
będzie ich słychac.