Kiks a wyobraź sobie, że idziesz pod górę - właśnie zobaczyć wschodzące nad
widnokręgiem słońce. I nagle między drzewami coś prześwieca, jakieś światło.
Ktoś rzuca "słońce!!!" i wszyscy z kopyta cwałują pod górę... te 10-15 metrów bo
na więcej płuca się nie zgadzają. I później znowu, w pokorze człapu człapu, krok
za krokiem. A słoneczko litościwie rzuca: "no dobra, jeszcze zaczekam"
I wtedy ja "zdałżam, on zdałża i wszyscy razem zdałżamy"