Dodam tylko Kiks,
każdy z nich dokonał czynu wartego dobrego filmu.
Wracali łódką z akcji w wsi leżącej po drugiej stronie jeziora,
jeden z strażaków (były komendant Jan Wysomirski) przy zmianie wioseł
wypadł z łódki, a że pływać nie umiał, szedł na dno jak siekiera.
Jeden z strażaków (imię my wyszło)wskoczył do wody i go wyciągnął,
był natychmiast na łodzi re minowany i do żywych przywrócony.
To jest ochotnicza straż, u nich są zawsze cuda gdzie indziej nie bywałe.
A teraz ale muszę do dymnicy.