Podobno faktycznie tak jest, tylko że póki co, to ja w okolicach wschodu zasuwam
do pracy, a te okolice wschodu o tej porze roku zahaczają o ciemną noc...Gdy
wracam slońce w zasadzie już za horyzontem urzęduje...
Jeśli w ogóle się pojawia...
To słoneczko na Twoim zdjęciu istne cudeńka wyczynia...szadź podświetla, zieleń
gdzieniegdzie rozjaśnia...cienie maluje...i księżyc widać jeszcze ...Bomba!...