Slowianskie jezyki mogą przyprawić o ból głowy niejednego tłumacza, to fakt. Zwłaszcza w druku, gdzie
odchodzi tzw. mowa ciała, ton i barwa glosu etc.
Nie jestem pewna, czy to akurat jest zaleta

.
To Twoj chleb powszedni, a i mój - od czasu do czasu.
Niemniej, o dziwo, posługując sie drugim językiem nie mam wrażenia, ze jest on uboższy od mego rodzimego,
a moj przekaz jest nieadekwatny do intencji.
Podobno któryś z jęz. dalekiej pólnocy ma setki okresleń na śnieg - nie czuje sie specjalnie upośledzona nie
znajac ich, choć pewnie Eskimosi są ze swego języka dumni.
A tak, odbiegajac troche od tematu - czasem sie trudno dogadac z krajanem mimo wzglednej znajomosci
naszego pieknego jezyka