Piszesz Kocie....." Na szydełku też robiłam, a na studiach nauczyłam się robić na drutach. Nawet o wełnę było
wtedy trudno, ale skądś ją brałam. Np. prułam jakieś starocia......" też prułam co się dało i dziergałam co się
dało ... hi hi.... a oprócz tego szyłam .. haftowałam... robiłam na drutach... Jakie wtedy samowystarczalne
dziewczyny były
!!!!!!
A z tym robieniem na drutach to była historia taka... Podglądałam jak robiła babcia , , ale jakoś oporna byłam
... Aż kiedyś chciałam sobie zrobić fikuśny szal , a babunia się zbuntowała..... Siadłam więc i próbowałam... i
próbowałam... aż poszłoooooo! Oczywiście zaraz pobiegłam do babuni pochwalić się jaka to ja zdolna
jestem..No i babunia orzekła ,że rzeczywiście zdolna jestem niesłychanie , bo ona zupełnie nie rozumie jak
można robić na drutach przebierając raz prawą ręką w lewo ,a potem lewą w prawo ... na odwrót....
A co do wełny to było tak .... Będąc młodą mężatką

zrobiłam mężowi prezent - kamizelkę z... resztek wełen
z produkcji dywanów !! / kupowanych w Kowarach../ Założył raz, a potem zniknęła...... Kiedy go przycisnęłam
,żeby powiedział co się z nią stało najpierw wił się jak piskorz ,a potem przyznał się ,że ją schował w piwnicy....
Nie był w stanie jej nosić , bo "gryzła" niemożebnie....!!! taka to milutka była wełna.....
